Wszelkie prawa zastrzeżone
W połowie drogi między Europą a Ameryką na wodach głębokiego Oceanu Atlantyckiego znajduje się miejsce piękne niczym raj, zakątek najcudowniejszy na ziemi - są to Azory, wyspy wulkaniczne powstałe miliony lat temu. Archipelag dziewięciu wysp wulkanicznych należących do Portugalii położony około 1500 km od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego zaliczany jest do Makaronezji - wulkanicznych wysp położonych na północno-wschodnim Atlantyku. Na przestrzeni 650 km rozciągają się trzy główne grupy wysp należących do Azorów. Grupa zachodnia: Flores i Corvo, grupa centralna: Faial, Pico, São Jorge, Graciosa i Terceira i grupa wschodnia: São Miguel i Santa Maria. Zróżnicowana rzeźba terenu ze stromymi, skalistymi wybrzeżami i jeziorami kraterowymi to świadectwo wulkanicznego pochodzenia wysp.
Archipelag jest nadal obszarem aktywnym sejsmicznie. W starożytności wyspy Azory (Açores) były odwiedzane przez Kartagińczyków, w średniowieczu przez Arabów i Normanów. Pozostały jednak niezamieszkane do ich ponownego odkrycia w 1427 przez Portugalczyków, którzy około 1432 roku rozpoczęli kolonizację wysp osadnikami z prowincji Alentejo i Algarve.
Obecnie mieszkańcami wysp są Portugalczycy ludzie niezwykle mili i gościnni, otwarci na europejskich przybyszy. I właśnie te wyspy miałam okazję zobaczyć razem z Panią dyrektor szkoły Haliną Mąka dzięki współpracy z europejskimi szkołami w Partnerskim Projekcie Szkół Comenius „It's My Nature". Spotkania w gronie szkół współpracujących w projekcie Comenius pozwalają na zacieśnianie przyjaźni między Europejczykami. Na spotkaniach tego typu każda ze szkół stara się przybliżyć partnerom kulturę i szkolnictwo swojego kraju, jest to również okazja na promowanie Gminy Limanowa, Małopolski i kraju. Tak też było na Azorach. Miałyśmy możliwość przedstawić informacje o naszej małej ojczyźnie na wystawie w portugalskiej szkole Escola Básica Integrada de Arrifes, która była organizatorem czwartego z kolei spotkania w ramach wspólnej realizacji projektu Comenius. Szczególnym powodzeniem cieszyły się widokówki z Limanowej, barwne foldery i mapy z Gminy Limanowa i Małopolski. Mogłyśmy również przybliżyć polską kuchnię i polską żywność na międzynarodowym pikniku. Na nim wszyscy chwalili smak polskiej wiejskiej kiełbasy, koziego sera, oscypków i polskich słodyczy. Mogłyśmy dodatkowo zobaczyć jak mieszkają Portugalczycy, bowiem zaproszono nas na grilla do domu rodziców jednego z uczniów oraz do domu nauczycieli, którzy pracują w projekcie Comenius.
Szkoła Escola Básica Integrada de Arrifes, która jest jedną z sześciu szkół biorących udział w projekcie Comenius „It's My Nature", znajduje się na największej w Archipelagu Azorów wyspie São Miguel w mieście Ponta Delgada. Można spotkać na tej wyspie turystów, szerokie drogi i wiele miejscowości na wybrzeżu. Nadal jednak da się znaleźć mniej uczęszczane szlaki i cudowne krajobrazy. Dzięki uprzejmości naszych portugalskich kolegów mogłyśmy zobaczyć to co jest tam najpiękniejsze: wody geotermalne, gejzery i śródlądowe jeziora, powstałe w kraterach wygasłych wulkanów. Na wyspie São Miguel można podziwiać przepiękne krajobrazy. Wschodni i zachodni koniec wyspy jest mocno pagórkowaty natomiast środek niemal płaski. Wszytko pokryte mocną, soczystą zielenią, pastwiskami, a gdzieniegdzie cedrowymi lasami. Ta zieleń oprawiona jest cudownymi kwiatami. Spotkamy tutaj tysiące hortensjowych żywopłotów a także dziko rosnące irysy, naparstnice i lilie. Niezwykła przyroda na wyspach zachwyca każdego. Przepiękne hortensje kwitną wzdłuż dróg, a zielone zbocza wulkanicznych gór spowija mgła, która co chwilę odkrywa turystom inne części wysp. Dzięki żyznej, wulkanicznej glebie i umiarkowanemu klimatowi szata roślinna wysp jest wyjątkowo bogata. Pogoda czasem zmienia się z minuty na minutę. Deszczowy poranek zamienia się na słoneczny dzień w południe.
Drugiego dnia pobytu nasi portugalscy koledzy zorganizowali dla nas nietypowy lunch - wzdłuż brzegu leniwie płynącej rzeczki. Piliśmy tam kawę zrobioną z gorącej wody geotermalnej wypływającej z głębi ziemi oraz jedliśmy typowy chleb (podobny do polskiego podpłomyka) z cudownie słodkim dżemem z fig, czernic i truskawek. Udało nam się również zjeść miejscową potrawę czyli cozido . Są to różne warzywa i mięsa, które zapieka się przez cały dzień – wykorzystując ciepło geotermalne - w dużym garnku umieszczonym w głębi ziemi. Zwiedziłyśmy również fabrykę herbaty - Fábrica de chá Porto Formoso. Jest to jedyna w Europie fabryka i plantacja herbaty. Listki zbiera się tutaj ręcznie od kwietnia do września. Sortuje się je i pakuje dopiero zimą. Produkowane są w tej fabryce 3 gatunki herbaty: orange, pekoe i broken leaves. Uprawa i produkcja są całkowicie ekologiczne. Na wyspie nie istnieją żadne choroby ani szkodniki wobec czego nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek pestycydów. Nie używa się również nawozów sztucznych, ani chemicznej obróbki już zebranych liści. Uprawiana herbata na zboczach wulkanu ma specyficzny smak.
W ostatni dzień wszyscy uczestnicy spotkania na Azorach zostali zaproszeni do pałacu prezydenta wysp - Carlosa Manuela Martins do Vale César. Jest to prześliczny dom pełen przepychu z XIX wieku z niesamowicie kształtnymi, drewnianymi meblami, barwnymi pokojami i wyłożonymi kolorowymi płytkami korytarzami i klatkami schodowymi. Ten bajkowy pałac znajduje się w środku cudownie uroczego miejskiego parku, do którego może zaglądać każdy turysta i każdy obywatel Azorów. Bujna roślinność i rzadko spotykane gatunki to dopełnienie czarodziejskiego miejsca. Tutaj także zostawiłyśmy dla prezydenta Azorów pamiątkę od Pana Wójta z Gminy Limanowa, by mógł zobaczyć piękno naszych rodzinnych stron.
Byłyśmy na tych wyspach pięć dni ale to za mało by zobaczyć ten raj, te niezwykłe miejsce, bowiem każdy skrawek tej ziemi jest wart zatrzymania się, zobaczenia i uwiecznienia na zdjęciach. Podróż na wyspy jest bardzo wyczerpująca i uciążliwa. Trwała z powrotem aż 24 godziny, a spowodowane to było 3 przesiadkami oraz bardzo długim czasem oczekiwania na kolejne loty. Nie mniej jednak to wszystko co można zobaczyć i przeżyć jest warte spania na krzesłach na lotnisku w Lizbonie i wszelkich innych niedogodności - bo było warto zobaczyć to co stworzyła natura a co jest tak pieczołowicie przez ludzi chronione i staranne pielęgnowane.
W połowie drogi między Europą a Ameryką na wodach głębokiego Oceanu Atlantyckiego znajduje się miejsce piękne niczym raj, zakątek najcudowniejszy na ziemi - są to Azory, wyspy wulkaniczne powstałe miliony lat temu. Archipelag dziewięciu wysp wulkanicznych należących do Portugalii położony około 1500 km od wybrzeży Półwyspu Iberyjskiego zaliczany jest do Makaronezji - wulkanicznych wysp położonych na północno-wschodnim Atlantyku. Na przestrzeni 650 km rozciągają się trzy główne grupy wysp należących do Azorów. Grupa zachodnia: Flores i Corvo, grupa centralna: Faial, Pico, São Jorge, Graciosa i Terceira i grupa wschodnia: São Miguel i Santa Maria. Zróżnicowana rzeźba terenu ze stromymi, skalistymi wybrzeżami i jeziorami kraterowymi to świadectwo wulkanicznego pochodzenia wysp.
Archipelag jest nadal obszarem aktywnym sejsmicznie. W starożytności wyspy Azory (Açores) były odwiedzane przez Kartagińczyków, w średniowieczu przez Arabów i Normanów. Pozostały jednak niezamieszkane do ich ponownego odkrycia w 1427 przez Portugalczyków, którzy około 1432 roku rozpoczęli kolonizację wysp osadnikami z prowincji Alentejo i Algarve.
Obecnie mieszkańcami wysp są Portugalczycy ludzie niezwykle mili i gościnni, otwarci na europejskich przybyszy. I właśnie te wyspy miałam okazję zobaczyć razem z Panią dyrektor szkoły Haliną Mąka dzięki współpracy z europejskimi szkołami w Partnerskim Projekcie Szkół Comenius „It's My Nature". Spotkania w gronie szkół współpracujących w projekcie Comenius pozwalają na zacieśnianie przyjaźni między Europejczykami. Na spotkaniach tego typu każda ze szkół stara się przybliżyć partnerom kulturę i szkolnictwo swojego kraju, jest to również okazja na promowanie Gminy Limanowa, Małopolski i kraju. Tak też było na Azorach. Miałyśmy możliwość przedstawić informacje o naszej małej ojczyźnie na wystawie w portugalskiej szkole Escola Básica Integrada de Arrifes, która była organizatorem czwartego z kolei spotkania w ramach wspólnej realizacji projektu Comenius. Szczególnym powodzeniem cieszyły się widokówki z Limanowej, barwne foldery i mapy z Gminy Limanowa i Małopolski. Mogłyśmy również przybliżyć polską kuchnię i polską żywność na międzynarodowym pikniku. Na nim wszyscy chwalili smak polskiej wiejskiej kiełbasy, koziego sera, oscypków i polskich słodyczy. Mogłyśmy dodatkowo zobaczyć jak mieszkają Portugalczycy, bowiem zaproszono nas na grilla do domu rodziców jednego z uczniów oraz do domu nauczycieli, którzy pracują w projekcie Comenius.
Szkoła Escola Básica Integrada de Arrifes, która jest jedną z sześciu szkół biorących udział w projekcie Comenius „It's My Nature", znajduje się na największej w Archipelagu Azorów wyspie São Miguel w mieście Ponta Delgada. Można spotkać na tej wyspie turystów, szerokie drogi i wiele miejscowości na wybrzeżu. Nadal jednak da się znaleźć mniej uczęszczane szlaki i cudowne krajobrazy. Dzięki uprzejmości naszych portugalskich kolegów mogłyśmy zobaczyć to co jest tam najpiękniejsze: wody geotermalne, gejzery i śródlądowe jeziora, powstałe w kraterach wygasłych wulkanów. Na wyspie São Miguel można podziwiać przepiękne krajobrazy. Wschodni i zachodni koniec wyspy jest mocno pagórkowaty natomiast środek niemal płaski. Wszytko pokryte mocną, soczystą zielenią, pastwiskami, a gdzieniegdzie cedrowymi lasami. Ta zieleń oprawiona jest cudownymi kwiatami. Spotkamy tutaj tysiące hortensjowych żywopłotów a także dziko rosnące irysy, naparstnice i lilie. Niezwykła przyroda na wyspach zachwyca każdego. Przepiękne hortensje kwitną wzdłuż dróg, a zielone zbocza wulkanicznych gór spowija mgła, która co chwilę odkrywa turystom inne części wysp. Dzięki żyznej, wulkanicznej glebie i umiarkowanemu klimatowi szata roślinna wysp jest wyjątkowo bogata. Pogoda czasem zmienia się z minuty na minutę. Deszczowy poranek zamienia się na słoneczny dzień w południe.
Drugiego dnia pobytu nasi portugalscy koledzy zorganizowali dla nas nietypowy lunch - wzdłuż brzegu leniwie płynącej rzeczki. Piliśmy tam kawę zrobioną z gorącej wody geotermalnej wypływającej z głębi ziemi oraz jedliśmy typowy chleb (podobny do polskiego podpłomyka) z cudownie słodkim dżemem z fig, czernic i truskawek. Udało nam się również zjeść miejscową potrawę czyli cozido . Są to różne warzywa i mięsa, które zapieka się przez cały dzień – wykorzystując ciepło geotermalne - w dużym garnku umieszczonym w głębi ziemi. Zwiedziłyśmy również fabrykę herbaty - Fábrica de chá Porto Formoso. Jest to jedyna w Europie fabryka i plantacja herbaty. Listki zbiera się tutaj ręcznie od kwietnia do września. Sortuje się je i pakuje dopiero zimą. Produkowane są w tej fabryce 3 gatunki herbaty: orange, pekoe i broken leaves. Uprawa i produkcja są całkowicie ekologiczne. Na wyspie nie istnieją żadne choroby ani szkodniki wobec czego nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek pestycydów. Nie używa się również nawozów sztucznych, ani chemicznej obróbki już zebranych liści. Uprawiana herbata na zboczach wulkanu ma specyficzny smak.
W ostatni dzień wszyscy uczestnicy spotkania na Azorach zostali zaproszeni do pałacu prezydenta wysp - Carlosa Manuela Martins do Vale César. Jest to prześliczny dom pełen przepychu z XIX wieku z niesamowicie kształtnymi, drewnianymi meblami, barwnymi pokojami i wyłożonymi kolorowymi płytkami korytarzami i klatkami schodowymi. Ten bajkowy pałac znajduje się w środku cudownie uroczego miejskiego parku, do którego może zaglądać każdy turysta i każdy obywatel Azorów. Bujna roślinność i rzadko spotykane gatunki to dopełnienie czarodziejskiego miejsca. Tutaj także zostawiłyśmy dla prezydenta Azorów pamiątkę od Pana Wójta z Gminy Limanowa, by mógł zobaczyć piękno naszych rodzinnych stron.
Byłyśmy na tych wyspach pięć dni ale to za mało by zobaczyć ten raj, te niezwykłe miejsce, bowiem każdy skrawek tej ziemi jest wart zatrzymania się, zobaczenia i uwiecznienia na zdjęciach. Podróż na wyspy jest bardzo wyczerpująca i uciążliwa. Trwała z powrotem aż 24 godziny, a spowodowane to było 3 przesiadkami oraz bardzo długim czasem oczekiwania na kolejne loty. Nie mniej jednak to wszystko co można zobaczyć i przeżyć jest warte spania na krzesłach na lotnisku w Lizbonie i wszelkich innych niedogodności - bo było warto zobaczyć to co stworzyła natura a co jest tak pieczołowicie przez ludzi chronione i staranne pielęgnowane.
Zgodnie z art. 13 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Dz. U. UE. L.2016.119.1) informujemy, iż: